Dwie dobre oczyszczające maski do twarzy, które aktualnie stosuję
KOCHAM MASECZKI! To zdecydowanie mój ulubiony etap pielęgnacji twarzy. Uwielbiam te kremowe, te typu peel off i te w płacie. Dzisiaj jednak chcę Wam opowiedzieć o dwóch maseczkach typowo oczyszczających, które już od dłuższego czasu stosuję i które sprawdzają się u mnie naprawdę bardzo dobrze. Jeśli jesteście ciekawi co to za produkty i za co je tak lubię to zostańcie ze mną na chwilę i czytajcie dalej.
Na wstępie pokrótce opowiem Wam o mojej cerze. Otóż mam skórę mieszaną, przetłuszczającą się w strefie T, skłonną do powstawania niedoskonałości. Moim głównym problemem są zaskórniki, z którymi walka jest długa, ciężka i niewiele produktów daje większe efekty w tej kwestii. Aczkolwiek wciąż szukam kosmetyków, które będą w stanie rozprawić się z nimi na dobre. Jeśli ktoś z Was już znalazł to koniecznie dajcie znać w komentarzu!
W walce z różnymi niedoskonałościami skóry pomagają nam m.in. maseczki oczyszczające, które regularnie stosowane mogą znacznie poprawić kondycję naszej skóry. Na rynku mamy ogromny wybór różnych masek tego rodzaju. Jedne działają lepiej, inne trochę gorzej, a mi udało się w ostatnich miesiącach trafić na dwa produkty, które należą do tej pierwszej grupy. Przejdźmy zatem do ich przedstawienia i opisu ich działania.
MIYA, myPUREexpress, 5-minutowa maseczka oczyszczająca z kompleksem [kwas azelainowy + glicyna]
Pierwszą maseczką jest produkt polskiej marki MIYA. Jest to ekspresowa maska z kompleksem [5% kwas azelainowy + glicyna], różową i białą glinką, olejkiem z nasion malin i jojoba, witaminą E i prowitaminą B5. W składzie znajdziemy aż 92,9% składników pochodzenia naturalnego, nie znajdziemy za to żadnych zbędnych dodatków, takich jak silikony, parafina, PEGi, oleje mineralne, parabeny. Marka MIYA nie testuje swoich produktów na zwierzętach i są one wegańskie.
Maseczka zamknięta jest w plastikowym słoiczku o pojemności 50 g, za który musimy zapłacić ok. 35 zł (dostępny tutaj). Produkt ma brudnoróżowy kolor i kremową konsystencję, która łatwo się rozprowadza i zmywa. Ma też lekko perfumowany, bardzo przyjemny zapach.
Maski używam raz, czasem dwa razy w tygodniu. Po aplikacji produktu na skórę pojawia się u mnie delikatne szczypanie, które trwa chwilę, ale początkowo bałam się, że maseczka mnie podrażni. Nic takiego jednak się nie dzieje i skóra po zmyciu nie jest w żadnym stopniu podrażniona ani zaczerwieniona. Podejrzewam, że to szczypanie jest zasługą obecności kwasu azelainowego, który może działać właśnie w taki sposób. MyPUREexpress pozostawiam na skórze około 5 minut zgodnie ze wskazówkami producenta. Po jej zastosowaniu skóra jest zmatowiona, a jednocześnie napięta, rozjaśniona i przyjemnie wygładzona. Maska delikatnie ściąga skórę, a po zmyciu mam wrażenie, że skóra aż "skrzypi" przez to oczyszczenie. Już po kilku użyciach można zaobserwować zwężenie porów, a zarazem ich mniejszą widoczność. Jak dla mnie to jest hit i koniecznie muszę bardziej zagłębić się w asortyment marki MIYA, bo po tej przygodzie mam ochotę na więcej! Koniecznie dawajcie znać, które produkty warto wypróbować.
Maski używam raz, czasem dwa razy w tygodniu. Po aplikacji produktu na skórę pojawia się u mnie delikatne szczypanie, które trwa chwilę, ale początkowo bałam się, że maseczka mnie podrażni. Nic takiego jednak się nie dzieje i skóra po zmyciu nie jest w żadnym stopniu podrażniona ani zaczerwieniona. Podejrzewam, że to szczypanie jest zasługą obecności kwasu azelainowego, który może działać właśnie w taki sposób. MyPUREexpress pozostawiam na skórze około 5 minut zgodnie ze wskazówkami producenta. Po jej zastosowaniu skóra jest zmatowiona, a jednocześnie napięta, rozjaśniona i przyjemnie wygładzona. Maska delikatnie ściąga skórę, a po zmyciu mam wrażenie, że skóra aż "skrzypi" przez to oczyszczenie. Już po kilku użyciach można zaobserwować zwężenie porów, a zarazem ich mniejszą widoczność. Jak dla mnie to jest hit i koniecznie muszę bardziej zagłębić się w asortyment marki MIYA, bo po tej przygodzie mam ochotę na więcej! Koniecznie dawajcie znać, które produkty warto wypróbować.
PIXI, T-Zone Peel-Off Mask, oczyszczająca maska do twarzy typu peel off
T-Zone Peel-Off Mask umieszczona została w tubce o pojemności 45 ml, za którą w polskiej Sephorze zapłacimy 99 zł. Kosmetyk ma średnio gęstą konsystencję o perłowym, zielonkawym zabarwieniu. Bardzo ładnie się rozprowadza na skórze, po kilku minutach zasycha i całość można bez problemu usunąć. Kluczowymi składnikami produktu są:
Moim zdaniem maseczka ta sprawdzi się u osób z cerą mieszaną oraz tłustą. Nakładam ją zazwyczaj raz w tygodniu i tylko na strefę T. Produkt doskonale usuwa wszelkie zanieczyszczenia i nadmiar sebum. Po użyciu skóra jest zmatowiona i wygładzona, a pory zwężone. Maska potrzebuje ok. 15 minut, aby całkowicie wyschnąć. Zrywa się ją szybko, bezproblemowo, schodzi jednym płatem i nie trzeba się trudzić aby usunąć resztki. Dawniej nie przepadałam za produktami peel off, bo wiele z nich niestety dość ciężko schodziło - tutaj nie mam z tym problemu. Skóra po usunięciu maseczki jest lekko zaczerwieniona, ale po paru minutach wszystko wraca do normy. To co mi się jeszcze podoba to fakt, że następnego dnia po zastosowaniu T-Zone Peel-Off Mask mój makijaż na nosie trzyma się doskonale, a zazwyczaj mam z tym spory problem, więc mogę śmiało stwierdzić, że maska trzyma w ryzach wydzielanie się sebum.
Cieszę się, że miałam możliwość wypróbować tę maskę. Gdybym nie dostała jej w paczce od marki, prawdopodobnie nigdy bym po nią nie sięgnęła, a dzięki temu poznałam naprawdę ciekawy i przede wszystkim skuteczny produkt.
- zielona herbata, która ujędrnia i ma działanie przeciwutleniające;
- algi - wzmacniają odnowę komórkową i odbudowują skórę;
- awokado, które nawilża i wygładza.
Moim zdaniem maseczka ta sprawdzi się u osób z cerą mieszaną oraz tłustą. Nakładam ją zazwyczaj raz w tygodniu i tylko na strefę T. Produkt doskonale usuwa wszelkie zanieczyszczenia i nadmiar sebum. Po użyciu skóra jest zmatowiona i wygładzona, a pory zwężone. Maska potrzebuje ok. 15 minut, aby całkowicie wyschnąć. Zrywa się ją szybko, bezproblemowo, schodzi jednym płatem i nie trzeba się trudzić aby usunąć resztki. Dawniej nie przepadałam za produktami peel off, bo wiele z nich niestety dość ciężko schodziło - tutaj nie mam z tym problemu. Skóra po usunięciu maseczki jest lekko zaczerwieniona, ale po paru minutach wszystko wraca do normy. To co mi się jeszcze podoba to fakt, że następnego dnia po zastosowaniu T-Zone Peel-Off Mask mój makijaż na nosie trzyma się doskonale, a zazwyczaj mam z tym spory problem, więc mogę śmiało stwierdzić, że maska trzyma w ryzach wydzielanie się sebum.
Cieszę się, że miałam możliwość wypróbować tę maskę. Gdybym nie dostała jej w paczce od marki, prawdopodobnie nigdy bym po nią nie sięgnęła, a dzięki temu poznałam naprawdę ciekawy i przede wszystkim skuteczny produkt.
Stosujecie maseczki oczyszczające? Macie swoich ulubieńców w tej kategorii?
0 komentarzy
Każdy komentarz to motywacja do dalszego tworzenia tego miejsca. Wyraź swoją opinię, a ja z przyjemnością ją przeczytam :)