Dwa wrześniowe pudełka - Shinybox Beauty School i U.R.O.K
Dzisiaj zapraszam na prezentację zawartości dwóch wrześniowych pudełek. Już na wstępie zdradzę Wam, że jedno z nich mnie zachwyciło, drugie nieco rozczarowało, ale po szczegóły zapraszam dalej :)
ShinyBox Beauty School
Wrześniowa edycja pudełka Shinybox o nazwie Beauty School została zdominowana przez kolorówkę. Najciekawszym według mnie produktem jest Shimmer Roll marki BellaPierre (60 zł / 2 g). Jest to rozświetlający proszek mineralny zamknięty w opakowaniu typu roll-on (pamiętacie jak kiedyś popularne były błyszczyki w kulce? To dokładnie to samo). Można go stosować praktycznie wszędzie - na powiekach, na kościach jarzmowych czy do rozświetlenia ciała. Odcień jest przepiękny i na pewno chętnie będę po niego sięgać. Jednak taka forma "podania" jest dla mnie zupełnie niepraktyczna - podczas rollowania marnuje się sporo produktu. Zwykły słoiczek moim zdaniem sprawdziłby się w tym przypadku dużo lepiej. Kolejnym kosmetykiem jest baza pod cienie Cashmere (22 zł / 7 g). Niby fajnie, ale data ważności tego produktu to styczeń 2018, co skutkuje tym, że choćbym używała bazy teraz codziennie to i tak nie zdążę zużyć nawet 1/4 i większość trafi do kosza. Szkoda.
W pudełku znalazła się także paletka do konturowania twarzy Smart Girls Get More (13,99 zł / szt.). Do tej marki nie pałam sympatią, bo kosmetyki są dla mnie nijakie. Nie inaczej jest w tym przypadku, bo paleta, mimo, że odcienie ma naprawdę fajne to pigmentacja jest (delikatnie mówiąc) średnia. Wymiennie można było otrzymać błyszczyk tej samej marki. Z dwojga złego wolę więc paletkę. Może uda mi się coś z niej wykrzesać. Trafił mi się także wkład z metalicznym cieniem do powiek Pierre Rene (6,99 zł / szt.) w niebiesko - szarym odcieniu. Raczej rzadko sięgam po takie kolory w swoim makijażu oczu, ale pigmentacja jest powalająca. Mamy także lakier do paznokci Delia (6,50 zł / szt.) w ładnym, granatowym kolorze, ale jak zapewne wiecie, na moich paznokciach goszczą już tylko lakiery hybrydowe, więc ten puszczę dalej w świat.
Mamy także dwa kosmetyki do pielęgnacji. Maska do włosów Novex (46,68 zł / 1 kg) z olejem arganowym wydaje się ciekawa, szkoda tylko, że mamy zaledwie 100 g, co wystarczy mi na max. 3 użycia. Kosmetyki marki Novex można kupić na stronie Treko Hair. Ostatnim kosmetykiem z wrześniowego pudełka jest odświeżające, antybakteryjne, mydło do rąk CleanHands (6,49 zł / 250 ml) o zapachu owoców tropikalnych. Tego typu produktów używa każdy, więc na pewno się nie zmarnuje. Nie jest to jednak coś, co wzbudza ekscytację.
Oprócz kosmetyków, w pudełku znalazły się także dwa dodatki. Bloczek Face Chartów (20 zł / szt.) z pewnością przyda się dziewczynom, które zajmują się makijażem. Ja raczej ich nie wykorzystam. Ambasadorki dostały natomiast bawełnianą torbę ze sklepu brytyjka.pl. Z tego co widziałam, wersje były różne. Mi trafiła się torebka w paski z motywem Paryża. Na pewno przyda mi się na zakupy.
InspiredBy U.R.O.K - edycja XVII
We wrześniowej edycji pudełka U.R.O.K znalazły się m.in. żelki z witaminami do włosów Jelly Bear Hair (139 zł / 60 misiów) i jestem ich ogromnie ciekawa. Uwielbiam żelki i mogłabym je jeść kilogramami. Nie wiem jak się powstrzymać, aby nie zjeść wszystkich na raz, a według zaleceń są to zaledwie dwie sztuki dziennie. Poćwiczę przy okazji moją silną wolę. Ale to nie koniec słodkości, bo jest także czekolada. Chocosticks marki Chocolissimo (9,90 zł / 33 g) należy rozpuścić w kubku gorącego mleka, a później pozostaje już tylko delektować się czekoladowym smakiem. Idealna opcja na chłodne, jesienne wieczory. Uwielbiam gąbeczki do makijażu, więc kolejny produkt z pudełka także bardzo mi się spodobał. LOVEblender (55 zł / szt.) to różowa gąbeczka w kształcie serca, która wygląda uroczo. Chętnie sprawdzę czy przebije moją ukochaną Blend it!
W pudełku znalazłam także puder ryżowy Ecocera (18,90 zł / 15 g), który znam i lubię, więc kolejne opakowanie na pewno się nie zmarnuje. Pisałam już o nim na blogu TUTAJ, więc jeśli jesteście ciekawi za co go polubiłam to Was tam odsyłam. Kolejny produkt to ręcznie robione mydło naturalne z Manufaktury Mewa (17 zł / szt.). Można było trafić na różne wersje, natomiast ja dostałam wariant z geranium, szałwią i rozmarynem. Nie jestem fanką mydeł w kostce, a tutaj też nie do końca podoba mi się zapach, ale na pewno znajdę kogoś, kto zrobi z niego użytek. Fanki naturalnych kosmetyków będą zachwycone. Masło do dłoni, stóp i ciała Cuccio (5 zł / 9,24 ml) ma za zadanie głęboko nawilżyć skórę. Jesienią moja skóra mocno się przesusza i takie produkty są mile widziane. Szkoda tylko, że mamy tutaj niewielką tubkę, z którą za bardzo nie poszaleję.
Ostatni kosmetyk to maseczka na zmarszczki mimiczne i głębokie linie Age Killing Effect marki Vis Plantis (4,40 zł / 2 x 5 ml), którą raczej odstąpię mamie. W pudełku znalazło się też coś, co z pewnością umili długie, jesienne wieczory i jest to świeczka zapachowa Village Cangle Cherry & Vanilla (11 zł / 61 g). Zapach jest bardzo ładny i właśnie w tej chwili świeczka się pali w moim pokoju. Ostatnim punktem pudełka są strapsy marki Promees (26,99 zł / szt.), czyli nic innego jak dopinane ramiączka do biustonosza. Miałam zamiar kupić sobie coś takiego, bo bardzo podoba mi się taka ozdoba. Świetnie wygląda w połączeniu z białą, oversizową koszulą albo z grubym swetrem. Lubię to!
Jak oceniam oba pudełka? Zdecydowanie bardziej podoba mi się U.R.O.K. Moim zdaniem zawartość jest rewelacyjna. To najlepsza edycja tego boxa w historii, mimo, że kosmetyków tutaj jest nie za wiele. Natomiast Shinybox się nie popisał. Pudełko jest moim zdaniem średnie (żeby nie powiedzieć kiepskie). Jest sporo produktów, ale według mnie są nijakie i nie wzbudzają jakichkolwiek emocji - poza shimmerem, bo ten element bardzo mi się spodobał.
A jak Wy oceniacie oba pudełka? Co wam się spodobało najbardziej? :)
0 komentarzy
Każdy komentarz to motywacja do dalszego tworzenia tego miejsca. Wyraź swoją opinię, a ja z przyjemnością ją przeczytam :)