Obudź w sobie dzikie piękno z pudełkiem ShinyBox - Welcome to the Beauty Jungle
Wczoraj dotarła do mnie przesyłka, w której znalazłam najnowszą edycję pudełka ShinyBox, a dzisiaj pokażę Wam jego zawartość. Sierpniowe wydanie nosi nazwę Welcome to the Beauty Jungle, a szata graficzna pudełka szalenie mi się podoba. Co jednak znalazło się w środku pięknego opakowania i czy produkty przypadły mi do gustu? Poświęćcie mi chwilę, a wszystkiego się dowiecie :).
Kueshi, regenerująca emulsja do twarzy (miniatura, 76 zł / 50 ml)
Dla niektórych pewnie wyda się to nudne, że od kilku miesięcy w każdym pudełku znajdujemy kosmetyk hiszpańskiej marki Kueshi. Ja nie widzę w tym nic dziwnego, bo wszystkie produkty, które do tej pory mam sprawdzają się u mnie świetnie i chętnie poznam kolejne. Emulsja ma zapobiegać przedwczesnemu starzeniu się skóry, głównie dzięki takim składnikom jak ekstrakt ze śluzu ślimaka czy olejek różany oraz wspomagać walkę z przebarwieniami. Jestem jej bardzo ciekawa! Pełnowymiarowy kosmetyk ma pojemność 50 ml, tutaj mamy dosyć sporą miniaturę, bo aż 30 ml.
SheFoot, domowe SPA dla stóp: maska + peeling (produkt pełnowymiarowy, 5,31 zł / 16 ml)
Produkty SheFoot również często lądują w pudełkach i tym razem mamy saszetkę 2 w 1 z peelingiem i maską regenerująco - odprężającą do stóp. Wspominałam już niejednokrotnie, że nie lubię takich saszetek i najczęściej lądują one gdzieś w kącie i o nich zapominam, ale kto wie, może teraz nie zapomnę? :D
Cztery Pory Roku, hypoalergiczny balsam do ciała (produkt pełnowymiarowy, 7,99 zł / 250 ml)
O ile dobrze pamiętam, to nigdy nie miałam żadnego kosmetyku tejże marki i jeśli mam być szczera, nigdy mnie one szczególnie nie interesowały. Balsam ma nawilżać, regenerować i chronić skórę przed działaniem czynników zewnętrznych. Nie jest to produkt, który mnie zachwycił i raczej przekażę go komuś innemu. Zamiennie można było trafić na krem do rąk i z niego ucieszyłabym się dużo bardziej, bo takie produkty zużywam w ilościach hurtowych.
Dr Barbara, voucher 3-miesięczny dostęp do planu zdrowotno - medycznego (produkt pełnowymiarowy, 369 zł / 3 mies.)
Dr Barbara to aplikacja mobilna, która dopasowuje spersonalizowaną dietę. W pakiecie mamy tysiące przepisów, plan posiłków, przypomnienia o posiłkach, archiwum badań laboratoryjnych, dziennik zdrowia i wiele więcej! Super, mamy coś poza kosmetykami, ale czy jest to coś, co ucieszy większość klientek? Na pewno znajdą się osoby, które to skrytykują, ale ja jestem bardzo zadowolona z takiego dodatku. Mam trochę nadprogramowych kilogramów i chętnie sprawdzę tę aplikację i to, co ma mi do zaoferowania. Otrzymałyśmy 3-miesięczny pakiet, który kosztuje aż 369 zł, więc szkoda, aby się zmarnowało :).
Efektima, chusteczka brązująca do ciała (produkt pełnowymiarowy, 1,87 zł / szt.)
Czasami korzystam z samoopalaczy, które zapewniają mi lekką opaleniznę i sprawiają, że nie straszę ludzi swoją bladością. Wolę jednak takie w formie balsamu. Chusteczki brązujące miałam raz i nic ciekawego z tego nie wyszło, więc i ta nie znajdzie u mnie zastosowania.
AA, kremowa emulsja do mycia (produkt pełnowymiarowy, 10,99 zł / 400 ml)
W pudełkach można było znaleźć zamiennie balsam do ciała, ale na szczęście mi w udziale przypadła emulsja do mycia. Takie produkty się u mnie nie marnują i zużywają się dość szybką, więc nie będzie musiała długo czekać na użycie. W składzie znajdziemy m.in. bogate w antyoksydanty masło Tucuma, olejek awokado oraz masło shea. Ma przyjemny zapach, co w kosmetykach przeznaczonych do mycia jest dla mnie istotną kwestią i śmierdziuchy odpadają. Z marką AA również nie miałam nigdy styczności i jestem ciekawa jak sprawdzi się ta emulsja.
Delia, farba do włosów Cameleo Omega (produkt pełnowymiarowy, 9,50 zł / szt.)
Umieszczenie farby do włosów w pudełku jest dla mnie nieporozumieniem i pewnie większość z Was się ze mną zgodzi. Nie każda z nas farbuje włosy, nie każda robi to samodzielnie w domu, a trafienie z kolorem graniczy w tym przypadku z cudem (ja dostałam naturalny blond). To produkt zupełnie nie dla mnie, ale być może moja mama będzie chętna. Ekipo Shiny - błagam, nigdy więcej takich produktów!
Vis Plantis, serum do skóry głowy z serii Betula Alba Care (produkt niespodzianka)
Nie dawno wykończyłam serum do skóry głowy marki Bionigree, więc to od Vis Plantis będzie jak znalazł. O skórę głowy zaczęłam dbać stosunkowo niedawno i wstyd się przyznać, że wcześniej zapominałam o tej części mojego ciała. Jednak stosowanie tego typu produktów w pozytywny sposób działa nie tylko na skórę głowy, ale także na włosy i mam nadzieję, że w tym przypadku również zauważę efekty.
Oprócz wyżej wymienionych produktów znalazłam także w swoim pudełku dwa produkty dodatkowe, których nie ma w rozpisce. Pierwszym z nich jest pędzelek do aplikacji cieni do powiek Donegal, a drugi to cień do powiek Constance Caroll w odcieniu 10 Nebula. Z obu produktów się cieszę. Pędzelków do cieni nigdy dość, a cień trafił mi się w pięknym kolorze i jak najdzie mnie na eksperymenty w makijażu to będę miała się czym pobawić, bo u mnie większość cieni jest w bardziej neutralnych odcieniach. Miłe dodatki :).
Jak pudełko Beauty Jungle wypadło w mojej ocenie?
"Obudź w sobie dzikie piękno, odkryj sekrety drzemiące w niezwykłych kosmetykach i odwiedź tajemniczą krainę niespodzianek. Rozbudź swoją dziką naturę wraz z sierpniowym pudełkiem ShinyBox, którego minimalna wartość to aż 400 zł!". Pudełko było bardzo reklamowane i kiedy zdradzono, że produkty przekroczą wartość 400 zł to wielu z nas szybciej zabiło serce. Oczekiwania były spore, a wyszło... no właśnie! Jak wyszło? Średnio! Jest sporo produktów, ale w moim odczuciu są nijakie. Żaden z nich nie wywołał u mnie ekscytacji, a kilka z nich nie znajdzie u mnie zastosowania. Umieszczenie tutaj farby do włosów nie było dobrym pomysłem, plan dietetyczny też nie jest dla każdego, chociaż z niego ja akurat się bardzo cieszę. To właśnie dieta jest "gwiazdą" tego boxa, a jej wartość to już prawie te obiecane 400 zł i osoby, które nie korzystają z takich rzeczy mają prawo czuć się zawiedzione. Zadowolona jestem z emulsji do twarzy Kueshi i serum do skóry głowy Vis Plantis, a także z produktów dodatkowych - pędzelka i cienia do powiek. Do reszty mam obojętny stosunek. Podsumowując, tragedii nie ma, ale szału też nie i tyłka mi nie urwało :D
Produkty SheFoot również często lądują w pudełkach i tym razem mamy saszetkę 2 w 1 z peelingiem i maską regenerująco - odprężającą do stóp. Wspominałam już niejednokrotnie, że nie lubię takich saszetek i najczęściej lądują one gdzieś w kącie i o nich zapominam, ale kto wie, może teraz nie zapomnę? :D
Cztery Pory Roku, hypoalergiczny balsam do ciała (produkt pełnowymiarowy, 7,99 zł / 250 ml)
O ile dobrze pamiętam, to nigdy nie miałam żadnego kosmetyku tejże marki i jeśli mam być szczera, nigdy mnie one szczególnie nie interesowały. Balsam ma nawilżać, regenerować i chronić skórę przed działaniem czynników zewnętrznych. Nie jest to produkt, który mnie zachwycił i raczej przekażę go komuś innemu. Zamiennie można było trafić na krem do rąk i z niego ucieszyłabym się dużo bardziej, bo takie produkty zużywam w ilościach hurtowych.
Dr Barbara, voucher 3-miesięczny dostęp do planu zdrowotno - medycznego (produkt pełnowymiarowy, 369 zł / 3 mies.)
Dr Barbara to aplikacja mobilna, która dopasowuje spersonalizowaną dietę. W pakiecie mamy tysiące przepisów, plan posiłków, przypomnienia o posiłkach, archiwum badań laboratoryjnych, dziennik zdrowia i wiele więcej! Super, mamy coś poza kosmetykami, ale czy jest to coś, co ucieszy większość klientek? Na pewno znajdą się osoby, które to skrytykują, ale ja jestem bardzo zadowolona z takiego dodatku. Mam trochę nadprogramowych kilogramów i chętnie sprawdzę tę aplikację i to, co ma mi do zaoferowania. Otrzymałyśmy 3-miesięczny pakiet, który kosztuje aż 369 zł, więc szkoda, aby się zmarnowało :).
Efektima, chusteczka brązująca do ciała (produkt pełnowymiarowy, 1,87 zł / szt.)
Czasami korzystam z samoopalaczy, które zapewniają mi lekką opaleniznę i sprawiają, że nie straszę ludzi swoją bladością. Wolę jednak takie w formie balsamu. Chusteczki brązujące miałam raz i nic ciekawego z tego nie wyszło, więc i ta nie znajdzie u mnie zastosowania.
AA, kremowa emulsja do mycia (produkt pełnowymiarowy, 10,99 zł / 400 ml)
W pudełkach można było znaleźć zamiennie balsam do ciała, ale na szczęście mi w udziale przypadła emulsja do mycia. Takie produkty się u mnie nie marnują i zużywają się dość szybką, więc nie będzie musiała długo czekać na użycie. W składzie znajdziemy m.in. bogate w antyoksydanty masło Tucuma, olejek awokado oraz masło shea. Ma przyjemny zapach, co w kosmetykach przeznaczonych do mycia jest dla mnie istotną kwestią i śmierdziuchy odpadają. Z marką AA również nie miałam nigdy styczności i jestem ciekawa jak sprawdzi się ta emulsja.
Delia, farba do włosów Cameleo Omega (produkt pełnowymiarowy, 9,50 zł / szt.)
Umieszczenie farby do włosów w pudełku jest dla mnie nieporozumieniem i pewnie większość z Was się ze mną zgodzi. Nie każda z nas farbuje włosy, nie każda robi to samodzielnie w domu, a trafienie z kolorem graniczy w tym przypadku z cudem (ja dostałam naturalny blond). To produkt zupełnie nie dla mnie, ale być może moja mama będzie chętna. Ekipo Shiny - błagam, nigdy więcej takich produktów!
Vis Plantis, serum do skóry głowy z serii Betula Alba Care (produkt niespodzianka)
Nie dawno wykończyłam serum do skóry głowy marki Bionigree, więc to od Vis Plantis będzie jak znalazł. O skórę głowy zaczęłam dbać stosunkowo niedawno i wstyd się przyznać, że wcześniej zapominałam o tej części mojego ciała. Jednak stosowanie tego typu produktów w pozytywny sposób działa nie tylko na skórę głowy, ale także na włosy i mam nadzieję, że w tym przypadku również zauważę efekty.
Oprócz wyżej wymienionych produktów znalazłam także w swoim pudełku dwa produkty dodatkowe, których nie ma w rozpisce. Pierwszym z nich jest pędzelek do aplikacji cieni do powiek Donegal, a drugi to cień do powiek Constance Caroll w odcieniu 10 Nebula. Z obu produktów się cieszę. Pędzelków do cieni nigdy dość, a cień trafił mi się w pięknym kolorze i jak najdzie mnie na eksperymenty w makijażu to będę miała się czym pobawić, bo u mnie większość cieni jest w bardziej neutralnych odcieniach. Miłe dodatki :).
Jak pudełko Beauty Jungle wypadło w mojej ocenie?
"Obudź w sobie dzikie piękno, odkryj sekrety drzemiące w niezwykłych kosmetykach i odwiedź tajemniczą krainę niespodzianek. Rozbudź swoją dziką naturę wraz z sierpniowym pudełkiem ShinyBox, którego minimalna wartość to aż 400 zł!". Pudełko było bardzo reklamowane i kiedy zdradzono, że produkty przekroczą wartość 400 zł to wielu z nas szybciej zabiło serce. Oczekiwania były spore, a wyszło... no właśnie! Jak wyszło? Średnio! Jest sporo produktów, ale w moim odczuciu są nijakie. Żaden z nich nie wywołał u mnie ekscytacji, a kilka z nich nie znajdzie u mnie zastosowania. Umieszczenie tutaj farby do włosów nie było dobrym pomysłem, plan dietetyczny też nie jest dla każdego, chociaż z niego ja akurat się bardzo cieszę. To właśnie dieta jest "gwiazdą" tego boxa, a jej wartość to już prawie te obiecane 400 zł i osoby, które nie korzystają z takich rzeczy mają prawo czuć się zawiedzione. Zadowolona jestem z emulsji do twarzy Kueshi i serum do skóry głowy Vis Plantis, a także z produktów dodatkowych - pędzelka i cienia do powiek. Do reszty mam obojętny stosunek. Podsumowując, tragedii nie ma, ale szału też nie i tyłka mi nie urwało :D
A jak Wam się podoba sierpniowa edycja? Z których produktów jesteście zadowolone? :)
0 komentarzy
Każdy komentarz to motywacja do dalszego tworzenia tego miejsca. Wyraź swoją opinię, a ja z przyjemnością ją przeczytam :)