W ostatnich latach rynek akcesoriów do włosów znacznie się rozrósł i co chwila zaczęły pojawiać się nowe i coraz bardziej innowacyjne rzeczy, które mają zapewnić włosom nienaganny wygląd. Możemy wybierać spośród przeróżnych, przydatnych bądź mniej potrzebnych urządzeń do stylizacji, ale dzisiaj nie o nich. Dzisiaj chcę się skupić na jednym przedmiocie, który każda z nas ma w domu, mianowicie na szczotce do włosów. Tutaj też mamy możliwość wypróbowania wielu opcji - możemy sięgnąć po kultową Tangle Teezer, szczotkę z naturalnym włosiem z dzika, szczotkę prostującą włosy albo jeszcze coś innego. Dla każdego coś dobrego! Przez wiele miesięcy byłam wierna Tangle Teezer, ale jakiś czas temu trafiła do mnie szczotka Tangle Angel i to właśnie po nią sięgałam ostatnio non stop. Wypróbowałam i teraz chcę się podzielić z Wami opinią na jej temat. Jak się u mnie sprawdziła i czy zdetronizowała poprzedniczkę? Odpowiedzi poniżej ;-)

Szczotki Tangle Angel to odpowiedź na potrzeby najbardziej wymagających włosów. To innowacyjny produkt stworzony z doświadczenia i pasji znanego fryzjera brytyjskich gwiazd i rodziny królewskiej Richarda Warda. Dlaczego gama Tangle Angel jest tak wyjątkowa? Każdy model dostosowany został do innego typu i potrzeb włosów, oraz gustu i preferencji, aby móc w 100% spełnić oczekiwania każdej kobiety. Łączy je unikatowa technologia rozczesywania włosów bez szarpania, ciągnięcia i wyrywania, powłoka antybakteryjna oraz elastyczne, gęste ząbki idealnie wnikające wgłąb włosów. Te szczotki to spełnienie dziecięcych marzeń o komfortowej i skutecznej pielęgnacji włosów dla anielskich efektów, o jakich dotąd marzyłaś, a dziś możesz mieć w ramach domowej pielęgnacji. <<źródło>>

W ofercie Tangle Angel możemy znaleźć kilka modeli szczotek, jednak ja zdecydowałam się na najbardziej minimalistyczną wersję, jaką jest Tangle Angel Classic w kolorze białym. Same spójrzcie - czyż nie wygląda przepięknie? Inne modele z tyłu szczotki mają wyrzeźbione anielskie skrzydła. Do mnie jednak bardziej przemówiła klasyczna wersja i jest prosty, elegancki design.

Szczotka jest matowa i ma antypoślizgową powłokę, dzięki czemu pewnie leży w dłoni. Zaletą Tangle Angel jest również fakt, że wyposażona jest w rączkę, przez co jest wygodniejsza w obsłudze niż Tangle Teezer. Rozstawienie ząbków jest zaprojektowane tak, aby docierać wgłąb włosów, aż do nasady i rozczesywać je, jednocześnie zapewniając delikatny masaż głowy. Są dłuższe i nieco gęstsze niż w TT. Pod względem wizualnym szczotka zdobyła moje serce, ale...

...jak sprawdziła się na moich włosach?

Otóż, moje drogie Panie (i Panowie), ogłaszam wszem i wobec, że Tangle Angel Classic uplasowała się na pierwszym miejscu podium w rankingu najlepszych szczotek do włosów (według mojej subiektywnej opinii oczywiście). Odkąd ją mam zupełnie zapomniałam o TT, która teraz kurzy się gdzieś na półce. Tangle Angel genialnie radzi sobie z moimi włosami, które lubią żyć własnym życiem i zbierać się w grupy (czytaj. kołtuny). Używam jej zarówno na suchych, jak i mokrych włosach. Szczotka rozczesuje wszystko bez żadnego problemu, a przy tym nie ciągnie i nie wyrywa włosów. Rozczesywanie jest łatwe i przyjemne, a szczotka zapewnia dodatkowe doznania w postaci delikatnego masażu skóry głowy. Lubię to! TA jest też łatwa w czyszczeniu - spokojnie można ją myć pod ciepłą, bieżącą wodą z dodatkiem mydła lub żelu pod prysznic. Ząbki się nie odkształcają, a szczotka, mimo codziennego, intensywnego użytkowania nadal wygląda jak nowa. Producent zapewnia też, że szczotka jest odporna na wysoką temperaturę, można więc jej spokojnie używać przy stylizacji włosów na ciepło.

Ja jestem w niej zakochana i z czystym sumieniem mogę ją Wam polecić!

Wszystkie modele szczotek Tangle Angel dostaniecie TUTAJ klik.

Znacie dzisiejszą bohaterkę? Co sądzicie o Tangle Angel? A może pozostajecie wierne szczotce Tangle Teezer? ;-)