KOSMETYCZNI ULUBIEŃCY PAŹDZIERNIKA


Kolejny miesiąc za nami, więc nadszedł czas na kolejnych ulubieńców. Co tym razem znajdzie się w zestawieniu? Niewiele, bo tylko trzy kosmetyki, ale tutaj liczy się jakość, a nie ilość. Październikowe TOP 3 prezentuje się następująco:



KOBO PROFESSIONAL, HIGHLIGHTER POWDER, PUDER ROZŚWIETLAJĄCY

O ile jeszcze kilka miesięcy temu w ogóle nie używałam rozświetlacza, tak teraz nie wyobrażam sobie bez niego codziennego makijażu. Uważałam, że skoro mam cerę mieszaną, która sama z siebie lubi się błyszczeć, to nie potrzebuję dodatkowego rozświetlenia. Kiedy jednak widziałam efekty, jakie daje ten kosmetyk u innych dziewczyn to musiałam w końcu wypróbować. Na początek mój wybór padł na markę Kobo. Opinie w internecie ma głównie pozytywne, a cena niewielka, więc niczym nie ryzykowałam. Kupiłam, nałożyłam na twarz i powiedziałam "WOW!". Wbrew obawom wcale nie wyglądałam jak kula dyskotekowa i nie bił ode mnie blask na kilka kilometrów. Zyskałam za to bardzo naturalne rozświetlenie, a twarzy wyglądała zdrowo i promiennie. Nie był to brokatowy błysk, a subtelna, delikatna "tafla". Ten efekt towarzyszy mi od tamtej pory codziennie. Jestem zachwycona tym, jaką "robotę" wykonuje taki niewielki, niepozorny kosmetyk. A Wy używacie rozświetlaczy?


EVREE, POWER FRUIT, OLEJEK DO CIAŁA

Olejki do ciała Evree kilka miesięcy temu miały swoje "5 minut" w blogosferze. Na blogach co chwilę pojawiały się recenzje, które w większości były pozytywne. Moja ciekawość do nich nieubłaganie rosła, aż w końcu zdecydowałam się na zakup. W moje ręce trafił ultranawilżający olejek Power Fruit. Ma ciekawą dwufazową formułę i fajny skład. Znajdziemy w nim wiele olejków, a także kwas hialuronowy. Olejek ma piękny zapach i wchłania się w ekspresowym tempie, nie pozostawiając po sobie tłustej warstwy na ciele. Z działania tego produktu jest bardzo zadowolona. Zyskałam bardzo dobre nawilżenie skóry, wygładzenie i odżywienie. Przy regularnym stosowaniu skóra stała się bardziej elastyczna i jędrniejsza. Dla mnie bomba!


LIV DELANO, ORIENTAL TOUCH, KREM-SORBET DO RĄK INTENSYWNIE NAWILŻAJĄCY

Uwielbiam kremy do rąk i mogę śmiało powiedzieć, że jestem od nich uzależniona. Nienawidzę uczucia suchości na dłoniach, więc kremuje je kilkanaście razy dziennie (to moja mała obsesja). Ten krem znalazł się w sierpniowym Shinybox'ie i pierwsze, co mnie w nim urzekło to obłędny zapach. Według mnie pachnie arbuzem z domieszką mięty - coś wspaniałego. Krem szybko się wchłania i nie pozostawia na dłoniach nieprzyjemnej, tłustawej warstwy. Nie muszę się bać, że po jego użyciu zostawię tłuste plamy na dokumentach, komputerze etc. W jego składzie nie znajdziemy olei mineralnych, gliceryny, sztucznych barwników i parabenów. Krem bardzo dobrze nawilża i odżywia skórę dłoni, która jest dzięki niemu miękka i wygładzona. To mój pierwszy białoruski kosmetyk, ale dzięki niemu mam ochotę poznać inne produkty tejże marki.

A jak Wasi ulubieńcy? Jeżeli znacie któregoś z moich to czekam na opinie jak się sprawdził u Was? :)


ZAPRASZAM NA KONKURS:
klik

You Might Also Like

0 komentarzy

Każdy komentarz to motywacja do dalszego tworzenia tego miejsca. Wyraź swoją opinię, a ja z przyjemnością ją przeczytam :)